To się posylwestrowało.
Sylwester jak najbardziej udany. Poza trudnościami z naszymi ukochanymi liniami PKP - godzina w pociągu na dworcu, bo się pociąg zepsuł. Wyjechałem o 13, dojechałem po 18, w ponad 5 h pokonałem trasę 150 km, i to na głodnego. Ale dotarłem, zabawa była przednia. Powrót, hmm nie miałem kaca, więc stwierdziłem, że zajadę do kolegi do Olsztyn, jak pomyślałem ,tak zrobiłem - graliśmy w pokera, potem do pubu na Pawła Ejzenberga poszliśmy, potem powrót, zahaczenie o Statoil'a i zakup hot dogów i czteropaków Żubra i gra w pokera do rana. Powrót był już taki męczący, że nie wiem. A dziś super poniedziałek w pracy. I stwierdzam,że debile od ochrony środowiska jak najbardziej zasługują na to miano. Mam nadzieję,że żadne drzewo nie zabije jakichś niewinnych osób w tym roku.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą