Pomagałem mojemu młodszemu bratu w zadaniu domowym z matmy (był wtedy chyba w trzeciej klasie). Nauczycielka stwierdziła, że rozwiązanie jest złe, bo napisał 1/2, a według niej odpowiedź to 5/10... Napisałem do niej maila w tej sprawie, a ona ciągle upierała się, że to zupełnie inny wynik. Po wyjaśnieniu jej, że przecież może skracać ułamki była w ciężkim szoku. Nauczycielka w szkole publicznej...
Że promocja typu "kup jedną sztukę, a drugą dostaniesz za darmo" nie oznacza, że kradniesz drugą sztukę.
Pani kawa była gorąca, dopóki nie dodała pani pięciu zimnych śmietanek...
Z tej strony były członek ekipy Disneya. Pracowałem w Hollywood Studios, gdzie jeden koniec ulicy był wielkim muralem przedstawiającym San Francisco, który miał być kontynuacją prawdziwej "drogi". Z pewnym dorosłym gościem wszedłem w następującą interakcję:
Gość: Czy możemy wspiąć się na to wzgórze? - pokazując na wielki obraz.
Ja: Proszę pana, ale to mural.
G: Taa, ale czy możemy na nie wejść?
Ja: Nie chodzi o to, że nie możecie tam wejść.... ale to obraz wzgórza, a nie prawdziwe...
G: ...Super, możemy, ludziska!
Patrzyłem jak cała rodzina biegnie w stronę "wzgórza", po czym staje zawiedziona przed muralem.
Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego jej rachunek za prąd jest wyższy w zimie.
- To nie ma sensu, jest pan idiotą. Powiedziałam już, że NIGDY NIE ZWIĘKSZYŁAM TEMPERATURY NA TERMOSTACIE! Jezu, czy pan w ogóle słucha?!
- Proszę pani, rozumiem, że nie zwiększyła pani temperatury, ale zimą jest zimniej na zewnątrz.
- Wiem, że zimą jest jest zimniej, mądralo!
- Kiedy na zewnątrz jest zimniej, pani piec musi pracować na wyższych obrotach, aby utrzymać tę samą temperaturę w pani domu. To z kolei zużywa więcej prądu i dlatego rachunek jest wyższy.
- Ale nie powinno zużywać więcej prądu, nigdy nie zwiększyłam temperatury! Dlaczego pan mnie nie słucha?!
Raz wdałam się w sprzeczkę z moim byłym o to, czy ma mosznę. Był święcie przekonany, że "tylko kobiety to mają".
Ludziom wywaliło korki i skarżyli się, że telewizor nie działa. Po wyjaśnieniu przyczyny, zapytali dlaczego internet też nie działa. Nie, internetu nie napędza magia - modem też potrzebuje prądu..
Że strony świata na kompasie NIE SĄ po prostu alternatywną nazwą na kierunek, w którym obrócony jest jego użytkownik. Sądziła, że "północ" to po prostu synonim słowa "przód".
Pewnego razu robiłem remont w mieszkaniu pewnej pani. W którymś momencie zapytała: "Za każdym razem, kiedy cię o coś proszę, muszę zapłacić. Dlaczego tak jest?". Wszystko bardzo oskarżycielskim tonem, jakby właśnie mnie na czymś przyłapała.
Że banany to nie nabiał.
EDIT: Historia była taka, że nie mogła jeść nabiału, więc zaproponowałem banana. Odmówiła i "przypomniała" o swojej alergii. Wyjaśniłem więc, że mimo ich kremowej konsystencji, banany nie są nabiałem.
Że wyspy nie dryfują i nie możesz zanurkować/przepłynąć pod nimi. Są przyczepione do morskiego dna.
"Nie, światełko w lodówce nie będzie się nagrzewało i psuło jedzenia, które leży obok. Widzisz? Wyłącza się, kiedy drzwi są zamknięte. Tak, jestem pewien. Widzisz ten guziczek? Kiedy zamykasz, drzwi go wciskają i wyłączają światło". Tak czy siak wykręciła żarówkę - "dla pewności". To była moja szwagierka.
Że nowy dzień zaczyna się o północy. Co gorsza, to była pielęgniarka, z którą pracowałam. Ciągle się upierała, że "nie tak robimy w Pensylwanii", a ja ciągle zapewniałam, że jednak tak się robi wszędzie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą