Lenaa122 pisze: Jestem pracowniczką baru z fast foodem na kółkach, takiego, z jakim pewnie każdy z Was miał do czynienia na wszelkich imprezach plenerowych, jak dni miasta czy dożynki. Korzystając z okazji postanowiłam podzielić się z Wami częścią interesujących faktów dotyczących tej pracy.
Jeżeli nigdy nie przyszło Wam do głowy pomyśleć o tym gdzie i co kupujecie, to o ile był to supermarket - głowy Wam nie urwie, jeśli jednak food track - może być już znacznie gorzej. Nie wszystko jest tak czyste, jak myślicie, a sanepid nie zawsze jest wszędzie, powiedziałabym nawet, że na imprezie plenerowej jeszcze nigdy nie miałam z nim do czynienia. No ale po kolei.
O ile sałata zawsze jest świeża, o tyle sosy mogą mieć nawet rok, ponieważ w założeniu nie psują się - składają się z takiej ilości chemii, że zastanawiam się, czy nie wyczyściłyby zapchanych rur odpływowych.
Na każdym sprzedanym hamburgerze właściciel fast foodu może zarobić nawet 6 zł (przypominam: ZA JEDNEGO), co za tym idzie, po wyprzedaniu takich 600 koszty imprezy już mu się zwracają, a niektóre dania są o wiele bardziej opłacalne. Weźmy pod uwagę, że w menu jest ok. 12 pozycji, ich przygotowanie trwa ok. 3 minut, a na festynach od godziny 10 - 3 w nocy tego towaru schodzi ok. 20 000 (!) licząc po porcjach.
Jednym z najbardziej denerwujących tekstów u klienta jest ''Wiesław, zobacz jaka stara sałatka" - prawda jest taka, że pracownik fast foodu często musi wstawać o 5 rano i kroić monstrualne ilości kapusty, pomidora czy ogórka, tylko po to by usłyszeć, że sałatka jest stara czy słoikowa.
Zwłaszcza proszących nas o rękę, pijanych, przychodzących o 4 rano, kiedy próbujemy się spakować, a on wszystko rujnuje (no bo właściciel nie pozwoli nam zamknąć do momentu, w którym są klienci), sikających pod nasze budki lub awanturujących się.
Najbardziej znienawidzonymi typami klientów, są ci, którzy nie szanują naszego czasu. Kolejka na 2 kilometry, a tu facet, który 5 minut zastanawia się czego w ogóle chce, po czym decyduje, że jednak nie będzie tu jeść.
Uwielbiam pytania z cyklu "Czy ma pani coś zdrowego". Ludzie, to jest fast food, zdrowa jest tylko woda!
Musicie być świadomi, że dla ułatwienia sobie pracy, wszystkie 12 dań będzie opierało się praktycznie na tych samych składnikach, ceny przygotowania tortilli i hamburgera są takie same dla pracownika, a dla was różnica to nawet 6 złotych.
Pracownik fast foodu jest świadomy tego, jak wiele zarabia jego pracodawca, zwłaszcza gdy widzi, że z szuflady wylatują my same banknoty, a on rozgrabiając je szeroko musi znaleźć 2 zł, by wydać klientowi - niestety zarobki za krojenie, sprzątanie, pracę praktycznie całodobową, trzymanie języka za zębami i umiejętności wszelkiego rodzaju to ok. 100 zł za dzień - dla kogoś, kto to by sobie policzył za miesiąc wychodzi monstrualna kwota, ale jeśli weźmiesz pod uwagę, że festyn odbywa się tylko w weekend, to nie wygląda to tak kolorowo.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą