Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Miasta, w których czasem trochę wstyd mieszkać

96 062  
948   26  
Lokalny patriotyzm to piękna postawa. To dzięki niej jesteśmy dumni z naszego miasta, miasteczka bądź wsi.  I nawet kiedy miejscem, w którym mieszkamy jest najbardziej zapyziała kloaczna dziura to zawsze będziemy z uporem bronić jego reputacji.

Czasem jednak los sprawia, że trudno być napuszonym, lokalnym patriotą. No bo jak tu tryskać dumą kiedy żyje się w miejscowości o nazwie Wymiot (ang. Puke)?
Puke to miasto w Albanii i podobnie jak większość tu wymienionych miejsc stało się, dzięki internetowi, obiektem drwin i niewyszukanych żartów anglojęzycznych małolatów.
* * * * * *

Nie wiadomo do końca czemu pewna miejscowość w Kentucky ochrzczona została jako Liźnięcie Bobra (Beaver Lick). Jak należało się spodziewać znalazło się kilku żartownisiów, którzy chętnie szczegółowo opiszą historię tej nazwy. My jednak pozostawimy to bez komentarza.


* * * * * *

Dla większości osób władających językiem angielskim zwrot "Go to Hell" jest traktowany jako obelga będąca objawem skrajnego zirytowania. Natomiast ci, którzy potraktują te słowa dosłownie, mogą wybrać się do malowniczej, norweskiej mieściny Piekło (Hell).


Istnieją dwie teorie dotyczące nazwy tego małego miasteczka o równie małej liczbie mieszkańców (w Piekle mieszka zaledwie 382 Norwegów). Jedna z teorii odwołuje się do języka, którym posługiwali się brodaci chojracy, trudniący się gwałtami oraz rozświetlaniem żywym (dosłownie) ogniem wiosek i ich biednych mieszkańców. W języku Wikingów słowo "hellir" miało znaczyć "klif". We współczesnym języku norweskim "hell" może też oznaczać "szczęście".
Inną atrakcją w tej miejscowości jest stacja kolejowa i tabliczka informująca o boskiej ekspedycji w Piekle....


W wolnym tłumaczeniu oznacza to "załadunek towaru".

* * * * * *

Nie mają łatwego życia obywatele Kanady, którym przyszło mieszkać w Wibratorze (Dildo). Co więcej Dildo jest jednym z dziesięciu miejsc, które wygrały plebiscyt na najbardziej urocze kanadyjskie miasteczko. Jakże to miłe!



* * * * * *

Bardzo mało, natomiast, wiemy o pewnej wsi w Wielkiej Brytanii, która nosi miano, w najlżejszym tłumaczeniu, Siusiaki (Cocks). Życie w takim miejscu musi być sporym wyzwaniem....


* * * * * *

Mieszkańcy Hong Kongu z kolei mogą pochwalić się miejską aglomeracją o dźwięcznej nazwie Tong Fuk. Jest to fonetyczny zapis pewnej, wydawać by się mogło, skomplikowanej, seksualnej czynności dokonywanej językiem. Mieścina położona jest na wyspie i jak się okazuje, stanowi miejsce wypoczynku oraz rekreacji dla wielu wczasowiczów. Jedną z atrakcji Tong Fuk jest możliwość konnej przejażdżki po plaży. O innych atrakcjach biuletyny informacyjne wspominać nie chcą. I dobrze.



* * * * * *

Często powtarzane stereotypy dotyczące mieszkańców Francji przedstawiają ich wyjątkową niechęć do anglojęzycznych turystów. Jakkolwiek błędna może być ta opinia, to jesteśmy w stanie wybaczyć obywatelom pewnego miasta ich agresywną postawę wobec wesołków robiących sobie zdjęcia koło tabliczki przy wjeździe do Condoma...


* * * * * *

I weź teraz powiedz skąd pochodzisz...

Oryginalny pomysł na przyciągnięcie turystów miały władze pewnej nowozelandzkiej mieściny. Ich decyzja o nadaniu takiej a nie innej nazwy doprowadziła do tego, że mieszkańców tego miejsca zwać dziś można Taumatawhakatangihangakoauauotamateapokaiwhenuakitanatahunami. Nieco dalej posunęli się Walijczycy i ochrzcili jedno ze swych miasteczek takim oto dziwolągiem: LLANFAIRWLLGWYNGLLGOGERYYCHWYRNDROBWILLLLANTYSILIOGOGOGOCH. Duże litery nie są tu przypadkiem – tak właśnie prawidłowo ma być pisana ta nazwa.


A jeśli nie masz GPS-a to zawsze możesz zapytać kogoś o drogę...

* * * * * *

Za największych pechowców mogą się jednak uważać Austriacy żyjący w Fucking. I nie chodzi już nawet o masowe pielgrzymki, zaopatrzonych w aparaty, turystów. Problem w tym, że niektórzy z gości za cel swej podróży postawili zdobycie trofeum – tabliczki z nazwą miejscowości. W 2004 roku władze Fucking, zmęczone wieczną walką z wandalami notorycznie przywłaszczającymi sobie własność miasta, zaproponowały zmianę jego nazwy na mniej "komercyjną". I wtedy dopiero cały świat poznał znaczenie pojęcia "lokalny patriotyzm". Mieszkańcy zdecydowali, że nie wyprą się szlachetnej nazwy miejscowości i skoro przez ostatnich osiemset lat kolejne pokolenia Austriaków uważały się za dumnych obywateli Fucking, to taka drobnostka jak masowy najazd irytujących turystów nic nie ma prawa zmienić.


Zamiast użerać się z namolnymi gośćmi, zabezpieczono znak, tak aby utrudnić jego ewentualny rabunek i zainwestowano w atrakcje turystyczne. Niektórzy mieszkańcy zaczęli nawet sprzedawać koszulki z nadrukiem "I like Fucking in Austria".

Władze Fucking zdają się jednak wkładać kij w mrowisko. Jak tu bowiem przejść obojętnie koło takiego znaku?


Napis na tabliczce mówi:"Proszę, nie tak szybko"...

Oglądany: 96062x | Komentarzy: 26 | Okejek: 948 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało