u mnie ciepło, jak należy
Opowiem wam historię z dnia wczorajszego. 16:00, już prawie witam się z fajrantem.
Siedziałem sobie wczoraj spokojnie przed monitorem, klepałem kolejnego bezsensownego excela, kiedy nadejszły dwie panie z mojej ulubionej spółdzielni. W zasadzie jedna była ze spółdzielni, a druga ze społecznego komitetu do spraw walki o lepsze balkony i ładniejsze ogródki. Czy inne cholerstwo. Problem był poważny. Panie próbowały wysłać maila, do którego miały być załączone 24 zdjęcia. Pech chciał, że rozmiar załączników przekraczał dopuszczaną przez nas wielkość 25 mega. Panie przyszły do mnie z pentakiem, na którym był rzeczony mail. I proszę, ratuj pan i wyślij. Dobrze, skoro trzeba ratować świat, to można nawet ruszyć tyłek z fotela. Warto nadmienić profil osobowy petentek. Pani numer jeden to zadbana prawie sześćdziesięciolatka, która chyba lubi flirtować z młodymi facetami, pani numer dwa to przemiła emerytka – społecznik, która, no nie wiem, chyba też lubi flirtować, albo jakiś babciny instynkt ją opanował.
No dobrze, nie lubię pakować obcych pentaków do mojego lapka, więc ruszylim w epicką podróż do pokoju 106.
Mówię szanownym, że nie ma problemu, wyślemy wiadomość na raty. W jednym mailu damy 11 fotek przepięknych balkonów, a w drugim pozostałe 13. Siadam do komputera, zaczynam wykonywać skomplikowane operacje hackerskie polegające na, uwaga, wysłaniu maila, kiedy laski zaczęły trajkotać.
- A jakie ciasto pani lubi? Bo mój mąż to nawet i zakalca zje byle był słodki. A i serniczek, może murzynek, jakieś drożdżowe, lub z owocami…
- tak, tak, pani Marysiu, sałatki z owocami i ciasto to najlepsze na te upały.
I tak w tym tonie napierdzielają mi nad uchem. Staram się panować nad sobą i nie prosić o kurwa spokój.
- A pan to jakie ciasto preferuje? Owocowe? Serniczek?
Kurwa, może by szanowne mi powiedziały, do kogo mam tego maila wysłać?
- nie wiem, chyba sernik. A ta wiadomość to do kogo ma trafić?
- a wie pan, bo ta wiadomość to część konwersacji z profesorem jakimś tam (nie pomnę nazwiska) specem od…
Jebanych balkonów.
-… wystroju zewnętrznego i zagospodarowania przestrzennego…
No mówię, że od jebanych balkonów.
-… i dobrze, żeby wszyscy prezesi dostali tę poniższą opinię o...
Jebanych balkonach.
-… stanie naszych balkonów i ogródków…
A, zapomniałem o cholernych ogródkach.
-… i żeby to wszystko tak ładnie zebrać w jedną wiadomość…
W jedną się nie da, mówiłem przecież.
-… i te ciasta owocowe…
Co? Kiedy do cholery znów skręciliśmy w stronę ciast?
- A czy mam coś dodać do wiadomości, oprócz załączników? – chciałem dobrze zrobić robotę.
- tak, tak, niech pan dopisze, że to dzięki uprzejmości pani Ani.
Ale co, do licha?
- ok, znaczy ten mail dzięki uprzejmości pani Ani?
- tak, pan taki mądry i wszystko wie… Fajnie pan tę męską robotę wykonuje…
Kpią kurwa czy jak?
-… Bo my kobiety, to możemy tylko damskimi umiejętnościami panu służyć…
Słucham?
- Słucham?
- no wie pan, w kuchni czy łazience…
Say what!?
- ah, znaczy te ciasta?
- No tak, w kuchni czujemy się jak hihi, ryby w wodzie.
Nie pytam o łazienkę. Nie pytam o nic innego, mózg mam wyprany, skończyłem. Wychodzę.
- Ale niech pan pamięta o naszych kobiecych umiejętnościach!!!
Z pewnością będę.
Ok, wracam do biura, excela, są komórki, zielony kolor, znów jest bezpiecznie.