Jak ktoś chce się potargować o wysokość rachunku to zapraszam do Lwowa; jest tutaj knajpa tzw. "żydowska". Żarcie naprawdę doskonałe (faktycznie wg starych receptur żydowskich) i świetna obsługa; po zakończeniu obiadu kelner przynosi rachunek i można z nim się potargować o jego wysokość .
Zabawa na całego, bo kelnerzy oprócz dobrej obsługi są wyjątkowo "pyskaci", ale w dobrym tego słowa rozumieniu; krótko mówiąc trzeba kelnera przekonać, że żarcie i obsługa była zła i wtedy mogą obniżyć rachunek o 10 i więcej %.
Mało komu to się udaje i pewnie w PL czegoś takiego nie widzieliście

Zależy, jak jest dobra obsługa to daję napiwek. Jak obsługują miłe i ładne dziewczyny, to też daję, na zasadzie, że dawaj a być może będzie ci dane.
Problemem, w każdym razie w Polsce, jest brak zawodu kelnera. Najczęściej to, co uchodzi za "kelnera" to dorabiający sobie studenciak, nienawidzący tej roboty. Knajpy z obsługą z prawdziwego zdarzenia można policzyć na palcach jednej ręki.

Pracowałem kiedyś jako dostawca pizzy, napiwki zwykle pokrywały połowę dziennego spalania. Sama dniówka była raczej dziadowska (70 zł), stawka od adresu 1,5 zł i 3,5 zł jak dalej (powyżej ok. 4 km), własne auto, benzyna po 5,50 zł... Bida z nyndzom,, napiwki ratowały budżet, ale kokosów nie było.

A na pewno warto dać, jak się do danego lokalu zamierza wrócić

:thementalist
A to niby czemu dostawcy pizzy niczego nie wręczasz? To także ciężka i niewdzięczna praca, nawet czasem gorsza niż kelnera.

Mnie trochę przeraża te samcze "jak dupeczka jest fajna to dam jej napiwek". A jak się uśmiechnie to na pewno chce się z Wami ruchać

Trza być niedoruchanym nastolatkiem, żeby tak to sobie przekładać, ale w sumie tlumaczyłoby to niektóre twoje zachowania

:tomcat_tc , bardziej uderzyło mnie "daj a będzie Ci dane" a nie Twoje fajne laseczki Ale jeżeli pisałeś poważnie no to słabe to.

W każdym razie prawie problem faktycznie dotyczy niedoruchanych, tylko że nieco starszych facetów. Nastolatkowie nie ślinią się na widok młodych dziewcząt, a niektórzy panowie faktycznie myślą, że grzeczność to zachęta do dalszych igraszek. Choć pewnie dla niektórych zagadywanie obsługi, próby umawiania się, proszenie o numer itd. to żaden nietakt.

Przeszła mi ochota na kręcenie gównoburzy, więc tylko się z Tobą zgodzę i spadam na szlak