26 listopada 2014, ujęcie kłusownika w dorzeczu Parsęty. Warto wyjaśnić, że nie jest to Państwowa Straż Rybacka, bo ta jest niewydolna i ma w gdzieś ryby idące jesienią na tarło. To są chłopaki ze społecznej straży rybackiej, a konkretnie z OSA (Odmłodzona Sekcja Antykłusownicza) to są społecznicy, często wędkarze, działający non profit, którym zależy aby w pomorskich rzekach trocie (morska odmiana pstrąga) i łososie mogły się w spokoju wytrzeć. W Polsce niestety kłusownictwo kwitnie w najlepsze, bo to profesja z dziada pradziada a, przecież "państwowe = niczyje".
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą