7 zaburzeń psychicznych i chorób tak dziwnych, że aż niewiarygodnych
Adieu
·
30 września 2018
87 767
226
37
Ludzki mózg to fascynujące urządzenie – przynajmniej do czasu aż się zepsuje. Potem zaczynają się dziać rzeczy wprost niewyobrażalne.
Kojarzycie te wszystkie historie z tabloidów, które nas latami bawiły i
myśleliśmy, że ktoś je wymyśla? Tutaj mamy sytuację z Warszawy i – wbrew
pierwszemu skojarzeniu – tak, to naprawdę się wydarzyło.
Wydarzyło się to w sumie nie tak dawno temu, bo historia ma swój początek na początku tego miesiąca. W centrum Warszawy na ulicy Nowogrodzkiej 18 stoi ładnie odnowiona kamienica. Mieszkający tam lokatorzy zaczęli się skarżyć na okropny zapach dochodzący z jednego z mieszkań. W czwartek 14 września sąsiedzi odkryli, że w kilkunastometrowym lokalu znajdują się zwłoki mężczyzny, a jak w rozmowie z Super Expressem relacjonuje prezes wspólnoty Zbigniew Trybocki, po otwarciu drzwi mieszkająca tam żona zmarłego powiedziała, że „nie wie, co się z nim dzieje”.
Zwłoki 70-latka zabrały służby, a kobiecie przydzielono miejsce w hostelu. Mieszkanie zaplombowano na potrzeby dochodzenia.
72-letnia żona denata wróciła do mieszkania po tygodniu. Prezes rozmawiając z dziennikarzami, mówił:
Nic z mieszkania po zmarłym nie zostało usunięte ani posprzątane. Śmierdzi na klatce schodowej, mieszkający w pobliżu sąsiedzi muszą mieszkać przy zamkniętych oknach, a wręcz nocować poza domem.
Kobietę odwiedzili reporterzy, którzy także wyczuli wyraźny odór dochodzący z mieszkania zmarłego. Lokatorka pytana, czemu mieszkała ze zwłokami, odpowiedziała:
Wypił piwo i usnął. Nie zauważyłam, że coś się z nim stało.
Później okazało się, że małżonkowie mieli w zwyczaju spać oddzielnie – on na fotelu, a ona na wersalce. Całkiem możliwe, że kobieta przez cały czas była pod wpływem alkoholu i dlatego myślała, że jej mąż śpi. Pytana o możliwość zwalczenia uciążliwego zapachu stwierdziła, że przecież do dezynfekcji mebli użyła płynu „na koronawirusa”. Fotelu nie chce wyrzucać, bo jej zdaniem jest to „dobry fotel”. Inni lokatorzy kamienicy wzywali w związku z uciążliwym smrodem policję, ale ta nie ma pola do manewru i jednocześnie informuje:
Dzielnicowy kilkakrotnie był na miejscu. Skontaktowaliśmy się z córkami lokatorki, które nie są skore do pomocy. Ratownicy z pogotowia stwierdzili, że nie ma podstaw do zabrania pani do szpitala psychiatrycznego. Administracja budynku zaoferowała, że może posprzątać mieszkanie i kupić nowe meble, jednak ktoś będzie musiał za to potem oddać pieniądze.
Sekcja zwłok denata wykazała, że nie miał on urazów mechanicznych. Na ten moment w sprawie nie postawiono nikomu zarzutów.
Dodajmy, że w czerwcu tego roku w podwarszawskim Legionowie odnaleziono zwłoki kobiety, która zmarła 5 lat temu. Nikt nic nie zauważył.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą