W dzisiejszym odcinku:
- Patostreaming w Polsce ma być przestępstwem
- Duża sieć fast foodów zastąpi niektórych pracowników sztuczną inteligencją
- Ludzie z dziwnymi plecakami zauważeni na ulicach Warszawy
- iPhone spadł z 4 kilometrów i… nadal działał
- Pierwsza tak duża kampania marketingowa w Polsce używająca w 100% zdjęć od AI
Patostreamy to temat zapewne znany zdecydowanej większości z
was. Daniel Magical, Kononowicz i Major, tiktokowa rodzinka, gdzie ojciec
przyduszał swojego syna… przykładów można wymienić o wiele więcej, jednak tych
kilka powinno wystarczyć, aby zrozumieć, o co dokładnie chodzi.
Już niebawem
patostreaming
ma być traktowany w Polsce jak przestępstwo i ścigany z urzędu. Władze do tej
pory nie miały dużego pola manewrów i problemem było to, z jakiego przepisu
postawić zarzuty.
Jednak za jakiś czas tego problemu już nie będzie. Co
ciekawe nie tylko sami patostreamerzy będą karani, ale również osoby udostępniające
podobne materiały, a także… donatorzy. Wiele patologii na tego typu
transmisjach dzieje się przecież właśnie na życzenie osób wpłacających
pieniądze.
Pierwsi giganci decydują się na poważne zmiany w mechanice
działania swoich firm. Pionierami w tej materii w kategorii gastronomicznej
chce stać się
Wendy’s.
Popularne w USA restauracje serwujące jedzenie typu fast food już niebawem
zasilone zostaną szeregami „pracowników” AI.
Chodzi konkretnie o czatboty, które zajmą się przyjmowaniem
zamówień w drive-through. Program pilotażowy wprowadzony zostanie w jednej z
restauracji w Ohio. Jeśli jednak zda egzamin, to prawdopodobnie pojawi się
również w innych lokalach w całym kraju.
Wendy’s podejmuje współpracę z Google. Czatbot ma zostać
wytrenowany tak, aby w pełni rozumieć zamówienia klientów. Dodatkowo ma on inicjować
niezobowiązujące pogawędki z zamawiającymi. CEO Wendy’s jest przekonany, że
niektórzy klienci nawet nie będą zdawać sobie sprawy z tego, że nie rozmawiają
z żywym człowiekiem.
Nowe mapy od Apple działają w Polsce już od 7 kwietnia bieżącego
roku i trzeba przyznać, że prezentują się naprawdę nieźle. Apple nie chce
jednak na tym poprzestać i cały czas przykłada wszelkich starań, aby jeszcze
bardziej ulepszyć swój produkt oferowany
Polakom.
Właśnie dlatego od kilku dni na ulicach Warszawy można
zauważyć osoby przemierzające miasto z dziwnymi plecakami na sobie. Plecaki te
wyposażone są w cały szereg kamer i dziwnych czujników. Jak zapewne się już
domyślacie, służą one do gromadzenia informacji ze stref dla pieszych w
Warszawie.
Apple przeprowadza badania za pomocą systemów przenośnych w
wybranych strefach dla pieszych (np. na niektórych ulicach, po których nie
można jeździć). Niektóre badania stref pieszych, do zbierania danych, które
można wykorzystać bezpośrednio w Mapach Apple – na przykład w funkcji Rozejrzyj
się – wykorzystują przenośny system umieszczony w plecaku. Inne badania w
strefach dla pieszych wykorzystują iPady, iPhone'y lub inne urządzenia. Badania
stref dla pieszych pozwalają nam ulepszać i aktualizować Mapy Apple na
obszarach, gdzie pojazdy nie mogą się poruszać, korzystając z tych samych
zabezpieczeń prywatności, co pojazdy Apple Maps.
Nie musicie się jednak przejmować o swoją prywatność. Apple
twierdzi, że zamazuje twarze przechodniów oraz numery rejestracyjne napotkanych
samochodów.
Dość nietypową sytuację opisał niedawno jeden ze skoczków
spadochronowych na swoim TikToku. W trakcie jednego ze skoków zapomniał, że w
kieszeni kombinezonu cały czas znajdował się jego telefon. Pech chciał, że
urządzenie wysunęło się w trakcie lotu i pomknęło w stronę ziemi kierowane siłą
grawitacji.
iPhone przeleciał swobodnie około 4,2 km (na takiej
wysokości znajdował się bowiem skoczek, kiedy stracił telefon), po czym uderzył
w bardzo podmokły teren. I to właśnie głównie dzięki stosunkowo miękkiemu
lądowaniu telefon… wyszedł praktycznie bez szwanku. Urządzenie wbiło się lekko
w ziemię, ale było całe.
Na pewno dopomogło temu również etui Catalyst Total
Protection, które telefon miał na sobie (nie, film nie był sponsorowany przez
producenta).
Całkiem możliwe, że każdego dnia oglądacie zdjęcia kampanii
marketingowej pewnej dużej sieci sklepów, a nawet nie zdajecie sobie sprawy z
tego, że… zostały one w całości wygenerowane przez AI. Mowa o sieci sklepów
HalfPrice i kampanii promującej
HalfPrice Club.
Wygenerowane z wykorzystaniem AI obrazy najnowszej kampanii
HalfPrice Club wyglądają wręcz obłędnie – nie ma możliwości, aby przejść
obojętnie obok nich. Tworzą nie tylko opowieść” o naszym klubie, ale także
przekazują emocje, które są charakterystyczne dla marki – ekscytację,
fascynację, zabawę. Od momentu startu HalfPrice to brand o bardzo wyrazistym
charakterze – ta kampania po prostu musiała się wydarzyć – mówi Michał Kniaź,
dyrektor marketingu w HalfPrice.
Pierwsze wyniki przeszły nasze oczekiwania. Szybkość
działania czy elastyczność jaką daje sztuczna inteligencja otwierają przed nami
wiele możliwości – jeszcze bardziej jakościowej komunikacji z Klientem w czasie
rzeczywistym - dodaje dyrektor marketingu w HalfPrice.
Przedstawiciele marki twierdzą, że oczywiście nie rezygnują
na stałe z usług modelek i fotografów, a jedynie traktują to jako swego rodzaju
eksperyment. Trzeba jednak przyznać, że rezultaty są praktycznie nie do rozróżnienia.
A skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?
I pewnie z takiego samego założenia wyjdzie za jakiś czas
wiele firm.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą