Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

„Trzy żywe bomby” – jak wykorzystano przypadek do celów propagandowych

13 641  
99   24  
Zwycięstwo w każdej wojnie jest wykuwane nie tylko przez broń, ale także przez propagandę. Hakko ichiu („osiem stron świata pod jednym dachem”) było mottem politycznym Japonii w latach 30. i 40. XX wieku. Tak oto Kraj Kwitnącej Wiśni usprawiedliwiał swoją agresję wobec innych ludów walką o dominację nad światem. Każda machina propagandowa działa na paliwie, którym jest ludzkie życie.
Wojna zawsze potrzebuje bohaterów. Dziś dowiecie się, jak przypadkowa eksplozja stała się podatnym tematem propagandy do tworzenia mitów, jak „trzy ludzkie bomby” stały się bohaterami narodowymi, trafiły do podręczników szkolnych, były inspiracją dla kobiecych fryzur czy czekoladek...


22 lutego 1937 roku armia japońska ruszyła na chińskie fortyfikacje na północ od Szanghaju w miejscu zwanym Miaohangzhen. Chińczycy okopali się tam dobrze, a ich ogrodzenia z drutu kolczastego były poważną przeszkodą dla Japończyków. O 5:30 szeregowcy 1. klasy Takeji Eshita, Susumu Kitagawa i Inosuke Sakue, którzy służyli w batalionie inżynieryjnym, zostali wysłani w celu podważenia umocnień z drutu. Nieśli ze sobą torpedę Bangalore – trzymetrową bambusową tubę wypełnioną materiałami wybuchowymi.

Od lewej: Takeji Eshita, Inosuke Sakue, Susumu Kitagawa

Torpeda nieoczekiwanie eksplodowała i wszyscy trzej zginęli na miejscu, ale cel – wybicie dziury w chińskich fortyfikacjach – został osiągnięty. W tym pozornie błahym epizodzie dowództwo armii dostrzegło ogromne możliwości propagandowe, dlatego 24 lutego wiadomość o trzech saperach pojawiła się na pierwszych stronach gazet. Według oficjalnej wersji bojownicy celowo poświęcili się w celu zniszczenia zasieków.


Rzekomo podbiegli do chińskich fortyfikacji z podpalonym zapalnikiem torpedowym, zdając sobie sprawę, że mogą nie zdążyć uciec, jeśli zbliżą się z torpedą do ogrodzenia. Prasa wychwalała nowo narodzonych bohaterów: ich wyczyn, jak pisały gazety, przewyższył wyczyny kapitana Takeo Hirose'a i podpułkownika Tachibany Shūta. Minister armii Sadao Araki osobiście brał udział w „kanonizacji” saperów.

Sadao Araki, 23. minister wojny Japonii

Gazeta Asahi Shimbun, która jako pierwsza opublikowała informacje o saperach, rozpoczęła zbiórkę pieniędzy dla rodzin ofiar. Pewien patriota już pierwszego dnia przekazał ogromną kwotę 1000 jenów (średni dochód czteroosobowej rodziny wynosił w tamtych latach 82 jeny miesięcznie). Kiedy zbiórka została zakończona, pieniędzy wystarczyło nie tylko dla rodziców saperów, którzy otrzymali po 10 000 jenów, ale także na zainstalowanie brązowego posągu ku czci Eshity, Kitagawy i Sakue, co pochłonęło 20 000 jenów. Wszyscy trzej zostali pośmiertnie awansowani do stopnia kaprala i odznaczeni Orderem Złotej Kani VI stopnia.


Zaraz po ukazaniu się pierwszych publikacji prasowych sześć wytwórni filmowych ogłosiło zamiar realizacji filmów o trójce bohaterów, a już w marcu wszystkie sześć filmów było gotowych. Tradycyjna sztuka nie pozostawała w tyle: trzy heroiczne żywe bomby weszły do monologów rakugo, sztuki o saperach wystawiano w teatrach kabuki, shimpa, bunraku i jōruri, często towarzyszyły im fragmenty sztuk o czterdziestu siedmiu roninach, kontynuując w ten sposób chwalebną tradycję opowieści o lojalnych wasalach. W pośpiechu powstawały audycje radiowe, pisano książki, rysowano mangi.

Pomnik saperów. Został rozebrany po klęsce Japonii w II wojnie światowej

Miesięcznik Shōjo Club (少女 倶 楽 部, shōjo kurabu) opublikował w swoim marcowym wydaniu ogromny czterostronicowy plakat z trzema bohaterami uzbrojonymi w torpedy, a ponad milion młodych czytelników powiesiło go nad swoimi łóżkami. Na ulicach chłopcy odgrywali bohaterskich saperów, biegając trójkami z „torpedą”, której rolę pełniła kłoda, przeciwko „fortyfikacjom” bronionym przez „żołnierzy wroga”. Wpływ legendy okazał się tak wielki, że opis wyczynu Eshity, Kitagawy i Sakue znalazł się w podręcznikach szkolnych.

Pomnik saperów – pamiątka z lat 30. XX w.

Popularność trójki bohaterów docenili także biznesmeni spoza sfery medialnej. „Trzy bohaterskie żywe bomby” stały się znakiem rozpoznawczym najbardziej nieoczekiwanych rzeczy. Była kobieca fryzura „Sanyushi-mage” („fryzura trzech bohaterów”), czekoladowe „żywe bomby”, karmelowe „żywe pociski” i ciastka ryżowe „Trzej bohaterowie”.


Patriotyczne uniesienie momentami przeradzało się w tragikomedię. W Osace 24-letni robotnik, pod wrażeniem wyczynu trzech saperów, zgłosił się na ochotnika na front chiński, a kiedy spotkał się z odmową, w desperacji próbował skoczyć z dachu.

W prefekturze Gifu 19-letnia dziewczyna utopiła się w stawie, zostawiając dwóm braciom list samobójczy o treści: „Ze łzami czci podążam ścieżką trzech bohaterów i błagam was, abyście uczynili to samo, służąc Ojczyźnie do ostatniej kropli krwi”.

Na Hokkaido dwóch nauczycieli szkoły podstawowej zostało okaleczonych, przygotowując scenę o wyczynie „żywych bomb”: tak jak to miało miejsce w oryginale, eksplozja prochu strzelniczego wepchniętego do bambusowej tuby nastąpiła w niewłaściwym czasie.

4

Oglądany: 13641x | Komentarzy: 24 | Okejek: 99 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało