Nie trzeba być jakoś szczególnie głupim, żeby robić głupie rzeczy. Każdy czasem odwali jakiś szajs. Nasi dzisiejsi bohaterowie są tego najlepszym dowodem.
#1.
Ktoś zapytał mnie, która godzina. Podniosłem i przekręciłem lekko rękę, żeby popatrzeć na zegarek. W tej samej ręce trzymałem herbatę, którą od razu wylałem na kolana.
Nie miałem nawet zegarka na ręce. Zresztą nigdy nie miałem, po prostu ich nie noszę.
#2.
Przeciąłem butelkę farby w sprayu siekierą. Byłem już wystarczająco dorosły, żeby wiedzieć, co się może wydarzyć, ale wydawało nam się z kuzynem, że mamy na to sposób. Mama zawsze powtarzała: „jedno dziecko – jeden mózg; dwójka dzieci – mózgu brak”. Oj, miała rację. Przez tydzień chodziłem żółty.
#3.
Jechaliśmy do restauracji i chciałem tam zadzwonić, żeby zapytać, jak długo trzeba czekać na miejsce. Ojciec podał mi książkę telefoniczną i powiedział, żebym poszukał ich numeru. Nie wiem dlaczego, ale ubzdurałem sobie, że powiedział „pozbądź się tego”. Otworzyłem więc okno i wywaliłem książkę, chociaż jechaliśmy autostradą grubo ponad stówkę.
To było ponad 10 lat temu, a nadal mnie za to opierdzielają.
#4.
Podczas kontroli drogowej, próbując zachowywać się całkowicie naturalnie, wręczyłem policjantowi banknot 50-dolarowy zamiast prawa jazdy.
#5.
Poszłam do kawiarni i zamówiłam duży kubek kawy. Kiedy sprzedawca mi go podał, wrzuciłam go od razu do torebki. Niestety nie miał pokrywki.
#6.
Za dzieciaka obudziłem się jako pierwszy, poszedłem do kuchni, chwyciłem krzesło, przestawiłem je pod lodówkę i sięgnąłem po temperówkę, która była na górze. Postanowiłem naostrzyć sobie mały palec. Skończyło się na tym, że obudziłem rodziców z krwawiącą ręką.
#7.
Może nie najgłupsza rzecz, jaką zrobiłem w życiu, ale przytrafiła mi się niedawno i ciągle mam to w głowie. Wychodziłem właśnie ze swojego biura – wstałem, podszedłem do drzwi (były zamknięte) i zanim je otworzyłem, zapukałem do korytarza.
#8.
Wsadziłem palec do blendera, bo chciałem zobaczyć, czy jestem w stanie zatrzymać nim ostrze. Nie byłem w stanie...
Ucięło mi palec. Miałem wtedy 21 lat.
#9.
Wczoraj robiłem coś w domu przy oknach i korzystałem z gwoździarki. Jako naczelny idiota postanowiłem sprawdzić, co się stanie, jeśli strzelę gwoździem w monetę. Gwóźdź odbił się od niej, przeleciał obok mojej głowy i wbił się w lodówkę stojącą za mną. Było blisko.
#10.
Ugotowałam sobie makaron i zamiast normalnie go odcedzić, wylałam go razem z wodą do zlewu.
#11.
Podskoczyłem i chwyciłem zębami sznurek, którym opuszczało się schody na strych. Sznurek był zakończony metalową kulką. Zdążyłem tylko pomyśleć: „o kuźwa, naprawdę udało mi się go chwycić”. Sznurek został na miejscu, za to ja straciłem pół zęba.
Jak powiedział mój świadek na weselu: „Strych chciał złowić idiotę i jeden mu się trafił”.
#12.
Kiedy miałem jakieś 8 lat, podczas powrotu ze szkoły zobaczyłem na ziemi jakieś różowe paprochy (myślałem, że to wata cukrowa) i wsadziłem je sobie do buzi. To była izolacja.
#13.
Kiedy byłem dzieckiem, poszedłem do łazienki rodziców, znalazłem maszynkę do golenia mojego ojca i postanowiłem przejechać nią sobie po całym języku. Ileż potem było krzyku...
#14.
Za dzieciaka z bratem obwiązywaliśmy się końcówkami sznura i biegliśmy w przeciwne strony. Podobne pojedynki toczyliśmy z drzewami. Pewnego razu postanowiłem też skoczyć na bungee z drzewa, używając zwykłej liny. I to już naprawdę bolało...
#15.
A ja wciągnąłem kiedyś nosem przyprawy z zupki instant.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą