Szukaj Pokaż menu

Pracownicy branży filmowej zdradzają jej brudne sekrety

142 118  
451   53  
Każda branża ma swoje (czasem bardzo nieprzyjemne) sekrety. Nie inaczej jest z branżą filmową. Użytkownicy Reddita postanowili podzielić się z kolegami z forum swoimi historiami z czasów, kiedy pracowali w "filmówce".

Największe obciachy ostatnich dni – Szybka kariera Misiewicza. Od rzecznika MON do kierowcy pod wpływem

82 928  
291   89  
Dziś m.in. o tym, że jak Rosja komuś dowali, to strach się bać… Przekonało się o tym (albo nie) kilka osób, które nie żyją i kultowy aktor. Dodatkowo straty rosyjskiego wojska, które za bardzo się chwali i nagrody dla urzędników w Polsce za coś, czym nie można się pochwalić.

Raz, jak byłem mały... odcinek specjalny MŻJDD

87 681  
250   31  
Dzisiaj historie, które opowiedzieliście nam o swoim dzieciństwie - kolejne możecie wysyłać śmiało na kontakty z końca arta!

#1.

Jak byłem mały, ja, mój tato i dziadek, pojechaliśmy do miasta na zakupy. Mojemu dziadkowi nie chciało się łazić po mieście, więc powiedział ojcu, że zabiera mnie

#2.

Jak byłem mały, gonił mnie samolot. Nie jeden z tych małych śmigłowych, tylko taki wielki wojskowy odrzutowiec. Miałem może z 5 lub 6 lat i razem z ojcem zaganialiśmy krowy na łące. Kiedy już goniłem jedną z ostatnich, zauważyłem, że w naszą stronę zbliża się samolot. Na początku było to nawet fajne, ale on się zniżał coraz bardziej i bardziej, aż w końcu ojciec krzyknął coś w stylu

#3.

Pierwszy dzień 1 klasy szkoły podstawowej. Czekaliśmy na korytarzu na ostatnią lekcję, jak to dzieci - biegaliśmy i krzyczeliśmy. Wyszła do nas nauczycielka muzyki, uspokajała, groziła uwagą i ogólnie była niemiła. Stwierdziłem, że tak nie będzie i uciekłem ze szkoły. Wagarowałem pierwszego dnia w 1 klasie szkoły podstawowej.

#4.

W zerówce założyłem się z kolegą z klasy, że wypiję więcej herbaty w stołówce, niż on. Herbata była bez ograniczeń. Wypiłem 8 kubków i wygrałem, ale do drzwi stołówki nie doniosłem.

#5.

Bardzo dużo czasu spędzałem na dworze. Pewnego lata zachorowałem na coś, co zdaniem lekarza było świnką, ale nie miał do końca pewności, bo przebieg był dość łagodny, a węzły chłonne niezbyt duże. Panował koszmarny upał, a ja chodziłem nasmarowany jakimiś maściami rozgrzewającymi i owinięty chustą, żeby nie przeziębić świni. Lekarz powiedział, że mam spędzić co najmniej 7 dni w domu. Trzeciego dnia mojej

#6.

Miałam może z 6 lat, gdy poprosiłam mamę o zakup plastikowego pistoletu na wodę, w związku z nadchodzącym lanym poniedziałkiem. Udało się. Dumna i w pełni uzbrojona poszłam szukać wrażeń w sadzie za stodołą, gdzie często bawiłam się z kuzynostwem i sąsiadami. Zanim zdążyłam pomyśleć, z dwóch stron chlusnęły na mnie strumienie wody wylane z dużych, plastikowych kubłów, a ja? Do dziś pamiętam ten żałosny obraz, gdy od stóp do głów ociekałam wodą i w desperacji naciskałam spust plastikowego pistoletu. Wróciłam do domu z płaczem.

#7.

Jak byłem mały to z grupą kolegów i koleżanek z osiedla bawiliśmy się w różne gry. Wtedy było mało samochodów, więc było bezpieczniej, a my bawiliśmy się w

#8.

Myślałem, że kobiety rodzą dzieci piersiami.

#9.

Jak byłem mały, to myślałem, że tak samo, jak ja oglądałem ludzi w filmach, tak inni ludzie widzieli mnie i moją rodzinę w telewizorze. Myślałem, że życie ludzi to filmy.

#10.

Mając jakieś 6 - 7 lat, bawiłem się na podwórku z dwójką moich kolegów. Pamiętam, że pokłóciliśmy się o jakąś bzdurę, a tamtych dwóch zawiązało sojusz przeciwko mnie. Doprowadzony do łez wbiegłem z ulicy na podwórko i podniosłem kamień, otoczak, który wypełnił całą moją dłoń. Nawet dorosłemu wydawałby się duży i ciężki. Wściekły na kolegów, rzuciłem z całych sił kamieniem do góry, w ich stronę. Skała, lecąc pięknym parabolicznym lotem, z wysokości jakichś nastu metrów trafiła jednego z nich centralnie w środek głowy. Do dziś zastanawiam się jakim cudem nie tylko go trafiłem, ale też nie zrobiłem żadnej krzywdy. Prawdopodobnie czerep kolegi ocaliła wyjątkowo bujna czupryna. Potarł jedynie dłonią miejsce uderzenia i poszedł do domu. Następnego dnia bawiliśmy się znowu jakby nigdy nic.

#11.

Z kuzynostwem wymyśliliśmy zabawę w chowanego z dodatkowym złapaniem. Zabawa toczyła się na wsi, na dużym podwórku z zakamarkami (budynki, drzewa i maszyny rolnicze). Jako szukający wszedłem na przyczepę, żeby lepiej widzieć. Wypatrzyłem kuzynkę w jakiejś dziurze i żeby do niej dobiec, postanowiłem zeskoczyć z przyczepy. Niestety, jedna noga zahaczyła o burtę i zacząłem spadać na główkę. W ostatniej chwili wystawiłem ręce przed siebie i usłyszałem trzask. Następne, co widziałem z poziomu gleby to moje bezwładne, wykręcone ręce. Efekt: dwa miesiące wakacji z rękoma w gipsie od pach po same palce.

Do następnych odcinków cały czas zbieramy też Twoje historie.

Raz, jak byłem mały...

w wiadomości prywatnej,
na anonimowe.opowiesci@gmail.com
albo na Facebooka MŻJDD

250
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Największe obciachy ostatnich dni – Szybka kariera Misiewicza. Od rzecznika MON do kierowcy pod wpływem
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Czasami mniej znaczy lepiej, czyli przykłady świetnego designu
Przejdź do artykułu Dziwne rzeczy, które ludzie mówią pod wpływem narkozy
Przejdź do artykułu Cierpienia, które mężczyźni muszą znosić dla swoich kobiet
Przejdź do artykułu W gorzkim liście nauczycielka opisuje realia pracy w szkole
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu MŻJDD.. kochany pies sąsiadki i skuteczni policjanci!
Przejdź do artykułu Jak wygląda korzystanie z telefonu z Androidem - studium przypadku
Przejdź do artykułu Najdziksze newsy tygodnia – Hakerzy szantażowali bank, więc bank wysłał im zdjęcie męskiego przyrodzenia
Przejdź do artykułu "Raz w pracy miałem klienta..." - najdziwniejsze przypadki naszych czytelników

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą