Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Warto znać język abrakadabry

34 317  
135   24  
Przydarzyło mi się to w kawiarni.

Do mojego stolika dosiadł się młody człowiek, widać, że skromny i dobrze wychowany. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Potem rozmowa została przerwana na kilka minut.


Nagle mój nowy przyjaciel znów się odezwał:

Kliknij i zobacz więcej!
- Przepraszam, że pytam - powiedział skromnie - czy panu również kelner kisera mera nin, tak samo jak mi?

- Proszę wybaczyć - odpowiedziałem i pochyliłem się w stronę mojego towarzysza. - Nie bardzo pana zrozumiałem.

Powtórzył grzecznie:

- Właśnie zapytałem pana: czy kelner również kisera mera, jak zawsze?

Poczułem, jak krew napływa do moich skroni.

Czy mam coś ze słuchem? Nie mogę zrozumieć poszczególnych słów. Chociaż jasne jest, że mówi do mnie bardzo wyraźnie.

Po chwili ciszy kontynuuję:

- Przepraszam pana, ale tutaj jest tak głośno... Jest mi naprawdę niezręcznie, ale nadal nie rozumiem, co pan powiedział.

Mój znajomy, nieco zakłopotany, patrzy na mnie pytającym wzrokiem, jakby chciał się upewnić, że go nie nabieram. Potem powtarza, głośniej niż poprzednio.

- Chciałem tylko się dowiedzieć, jeśli pan pozwoli, czy to prawda, że kelner w tej kawiarni kisera mera begesart?

Co jest ze mną nie tak? Dzwoni w uszach? Przez chwilę przez moją głowę przemknęła straszna myśl: oszalałem. Przypomniałem sobie, że i wcześniej zauważyłem u siebie kilka dziwnych oznak... Wczoraj, na przykład, wracając do domu, prawie rzuciłem niedopałek papierosa do akwarium, gdzie pływały złote rybki, ale nagle zorientowałem się i wyrzuciłem go obok. Natychmiast przyłapałem się na tym, że to był gest, który wykonałem pod wpływem litości dla ryb, które, jak wtedy pomyślałem, mogły się przypalić od mojego papierosa...

A teraz te słowa, których ja z jakiegoś powodu nie rozumiem. To koszmar! Nie mogę nawet pojąć ich znaczenia!

Moje kończyny stają się coraz zimniejsze. Patrzę na mojego nowego przyjaciela. On także patrzy na mnie i to, jak mi się wydaje, ze zdziwieniem i współczuciem... Bolesna, długa pauza. Za oknem zadzwonił tramwaj. Po moich plecach przebiegają mrówki i wyobraźnia z jakiegoś powodu podsuwa mi obraz cmentarza. Tak będą dzwonić tramwaje, a ja będę leżał w grobie, zmieniając się w zgniliznę i proch. I po zwojach mojego biednego, już stygnącego mózgu przepływają strzępki zdań.

- Co powiedziałeś o kelnerze? - dopytuję w ostatniej nadziei, słabnąc z desperacji.

- Czy można w tej kawiarence i mi kisera mera begesart dać z nawiązką?

Nie, tak dalej nie będzie.

- Tak - mówię zdecydowanie. - Oczywiście, że można.

- Więc proszę mi dać, zaniosę.

- Co dać?

Popatrzył na mnie z konsternacją:

- No, te pięć koron!

Przyglądał mi się w wielkim zdumieniu.

- Och, przepraszam - mówię i drżącą ręką daję mu pięć koron.

Potem kłaniam się i chwiejnie idę ku drzwiom. Nogi mi się trzęsą. Koniec, to oczywisty koniec. A przecież wciąż jestem młody! Taki młody!

W drzwiach zatrzymuje mnie mój stary przyjaciel.

- O czym rozmawiałeś z tym gościem, Abrakadabrą?

- Z kim, z kim! O Boże...

- Tak, z tym kanciarzem! Co, też dałeś się nabrać?

Popatrzył na mnie i natychmiast zrozumiawszy wszystko, zachichotał.

- Tak myślałem! Wiedz, nieszczęśniku, ten człowiek wymyślił język abrakadabry. Miesza prawdziwe oraz nic nie znaczące słowa w jednym zdaniu, a kiedy jego towarzysz panikuje, ponieważ nie może nic zrozumieć, prosi o pięć koron.

- A-a, o to chodzi! - prostuję ramiona, kolana przestają drżeć. Spoglądam ironicznie na przyjaciela. - Chyba nie myślisz, że nie wiedziałem? Od razu się domyśliłem. Nie jestem osobą, którą można tak łatwo nabrać...

Frigyes Karinthy - "Abrakadabra"

Kliknij i zobacz więcej!

65

Oglądany: 34317x | Komentarzy: 24 | Okejek: 135 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało