Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 coraz głupszych zastosowań dla robotów

52 109  
73   23  
W swoich szczytnych założeniach roboty miały ułatwiać człowiekowi życie. Niekoniecznie go z tego życia eliminować…

#1. Robot stadionowy

Hanwha Eagles to koreańska drużyna baseballowa, której zawodnicy z równym powodzeniem co w baseballu mogliby startować np. w zawodach dla inżynierów kosmicznych. Pasmo porażek sprawiło, że kibicom na dobre odechciało się przychodzić na mecze, z czym władze klubu postanowiły sobie poradzić... nie, wcale nie wymieniając zawodników i poprawiając grę. Zamiast przyciągnąć kibiców, postanowiły zastąpić je robotami. Roboty wypełniają trybuny, robią hałas, klaszczą, śpiewają, a nawet wykonują meksykańską falę. Słowem, robią wszystko to, co prawdziwi kibice - z wyjątkiem burdelu.

#2. Robot świątynny


Duchowość to taki obszar, w który trudno byłoby wprowadzić maszyny. Tak można by przypuszczać, ale ponieważ mamy XXI wiek i wszystko stoi na głowie, to i roboty pracują w świątyniach. Najbardziej nowoczesny okazał się buddyzm, gdzie 120-centymetrowy robocik odprawia pogrzeby i inne uroczystości. Jeśli tylko rodzina zmarłego nie ma nic przeciwko, automat poprowadzi ceremonię szybciej i taniej niż prawdziwy mnich. A zmarłemu przecież i tak już nie robi różnicy...

#3. Robot-tyłek


Kolejna z wiekopomnych innowacji to robot symulujący ludzki tyłek, co wymyśliła wcale nie grupka niewyżytych studentów polibudy, a raczej dość znana w szerokim świecie firma Samsung. Kosztujące setki tysięcy dolarów urządzenie powstało wyłącznie po to, by... siadać na telefonie i udowadniać, że nie złamie się on pod ciężarem użytkownika. Wydaje się, że równie dobrze mógłby to samo robić człowiek... i to bez jakichś szczególnych predyspozycji. A i inwestować w stworzenie nie byłoby trzeba.

#4. Robot-500


Różne są sposoby walki ze zbyt małym przyrostem naturalnym. Jedni rozdają pieniądze, inni... jakby się pogodzili. Zamiast starać się o własne dziecko, które bywa kłopotliwe i trudne w obsłudze, Japończycy (bo który inny naród mógłby wpaść na coś takiego...) mogą kupić sobie małego robota, który będzie symulował więź pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Będzie uczył się chodzić, odpowiadał na wołanie, rozpoznawał swoją opiekunkę... a jak już się znudzi, zawsze będzie można go wyłączyć. I pomyśleć, że kiedyś ludzie szaleli za tamagotchi...

#5. Robot-krytyk(ant)


W każdym mieście znaleźć można co najmniej kilkadziesiąt restauracji, w tym wiele serwujących tzw. kuchnię egzotyczną (to w sumie opisowe rozwinięcie idei „chińczyka na każdym rogu”). Pełno jest też restauracji tajskich, co niekoniecznie podoba się tajskiemu premierowi. Postanowił więc... zlecić budowę robota, który analizuje jedzenie podawane w takich restauracjach pod względem smaku i składu, a następnie wystawia liczbową ocenę. Ot, Magda Gessler tylko w nieco mniej irytującym wydaniu. Aczkolwiek właściciele restauracji poddawanych ocenie zachwytów raczej nie wyrażają.

#6. Robot-pisarz


Mówi się czasem, że gdyby dać stu małpom sto maszyn do pisania, po pewnym czasie i tak powstałyby wszystkie dzieła Szekspira. Nie byłby potrzebny do tego Szekspir. Teraz okazuje się, że nie byłyby potrzebne również małpy. Pierwsze powieści napisane przez roboty już powstały i momentami trudno je odróżnić od tych tworzonych przez ludzi.

„Dzień, w którym komputer napisał powieść” to napisana przez robota japońska książka, która już przykuła uwagę mediów. Uwagę zwraca m.in. ostatnie zdanie, brzmiące „I robot, w poszukiwaniu własnego szczęścia, porzucił pracę dla ludzi”. Subtelne ostrzeżenie?

#7. Robot-rep


Niewiele jest rzeczy bardziej irytujących niż automat telefoniczny dzwoniący do człowieka i informujący, aby „czekać na zgłoszenie się konsultanta, który przedstawi nową-wspaniałą ofertę”. Wkrótce jednak i to może się zmienić, choć oczywiście na gorsze. Niektóre firmy testują już roboty, które nauczone są kłamać. Kiedy klient dzwoniący na infolinię prosi o rozmowę z człowiekiem, robot odtwarza nagraną wcześniej informację „Ale ja jestem człowiekiem. Może na linii są jakieś zakłócenia, przepraszam za to”.

Z drugiej strony - czy zrobiłoby nam to jakąkolwiek różnicę? W końcu rozmowa z żywym konsultantem i tak coraz częściej przypomina wymianę formułek z zaprogramowanym automatem.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
10

Oglądany: 52109x | Komentarzy: 23 | Okejek: 73 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało