Wszyscy dobrze już wiedzą, że za kilka dni czeka nas kolejny koniec świata. Nawet na

Białorusi. Ale tam potraktowali to najwyraźniej serio, bo ze sklepów zaczęły znikać

świeczki, zapałki, latarki i baterie. W wielu z nich tego towaru już nie można kupić. Sprawy nie ułatwia też białoruska władza, która przekonuje, że żadnego końca świata nie będzie. A wiadomo - jak władza coś mówi, to będzie zupełnie odwrotnie.

 

 

Tymczasem we Francji doszło do wielkiej awantury, ponieważ na miss tego kraju wybrano... zbyt białą kandydatkę. Marine Lorphelin nie ma afrykańskich korzeni, co najwyraźniej przeszkadza kilku organizacjom. Jedna z nich, Rada Organizacji do Spraw Czarnych, uznała wybór białej kobiety za akt rasizmu, ponieważ nowa miss powinna być bardziej "kolorowa". Ciekawe jakie szanse miałaby ta pani ze zdjęcia?

 

 

 

Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy przywracają wiarę w ludzkość. Jednym z nich jest

32-letni Tomasz Paczkowski spod Elbląga, którego historię opisał „Fakt”. Pan Tomasz po

śniadaniu otworzył sobie piwko, włączył boks w telewizji i postanowił poprasować. Trzy

czynności naraz to dla faceta dużo, trudno więc się dziwić, że z czwartą już sobie nie

poradził. A chodzi o dzwoniący telefon. Bohater reportażu zamiast słuchawki, przyłożył

sobie do głowy... rozgrzane żelazko. Z poparzeniami trafił do szpitala, ale lepiej na razie do niego nie dzwonić. Tak na wszelki wypadek.

 

Za to brytyjskie media żyją jeszcze bardziej wstrząsającą historią, a mianowicie planem...

wykastrowania Justina Biebera. Ułożył go odsiadujący wyrok dożywocia Dan Martin, a

wykonawcą miał być jego kumpel z celi, Mark Staake. Kiedy ten ostatni wyszedł na wolność, przygotował już nawet krawat do uduszenia piosenkarza oraz sekator (wiadomo do czego). Paradoksalnie wszystko nie wypaliło dlatego, że wsypał go sam mózg operacji, czyli Martin. Pewnie po namyśle stwierdził, że nie można przecież ucinać czegoś, czego nie ma.

 

 

Podczas gdy Bieber musi uważać na psychofanów, słonie muszą wystrzegać się mrozów. Kiedy ciężarówka przewożąca ekipę polskiego cyrku miała awarię gdzieś na środku Syberii, z dala od dużych miejscowości, zrobił się problem. A to dlatego, że dwie słonice - Jenny i Magda - zostały pozbawione ogrzewania w przyczepie, a na zewnątrz panował 40-stopniowy mróz. W tej sytuacji jeden z Polaków poprosił miejscowych o... skromne 10 litrów wódki, które wlano do wiader, wymieszano z wodą i podano Magdzie i Jenny. Tym oto sprytnym sposobem udało się zapobiec odmrożeniom u zwierząt, które później bezpiecznie przetransportowano do Omska. Że też polskie PKP tak nie dba o swoich klientów, kiedy coś się zepsuje...

 

 

Dość dziwną linię obrony w trwającym jeszcze procesie przyjął Carlos Romero, którego

niedawno przyłapano na seksie z miniaturowym osłem. Ten 32-letni mieszkaniec Florydy stwierdził przed sądem, że miał... konstytucyjne prawo zgwałcenia zwierzęcia, ponieważ prawo nie może ingerować w jego życie intymne. Nie wiadomo jeszcze jaki zapadnie wyrok, ale zapewne wielu Niemców trzyma teraz kciuki za Carlosa i jego zwierzątka.

 

 

Natomiast w Afryce wybuchł prawdziwy skandal po tym, jak jeden z brytyjskich portali zażartował sobie, że Mike Tyson zmienił płeć. Pechowo jeden z dziennikarzy w Zimbabwe nie miał poczucia humoru i uznał to za fakt, po czym obwieścił to w tamtejszej prasie. Z dziennika do dziennika, z kraju do kraju... Cała Afryka myśli teraz, że były mistrz świata wagi ciężkiej paraduje obecnie w sukienkach i maluje sobie paznokcie. Mike, lepiej na razie tam nie jedź. Chyba że ze swoim mężem.