Szukaj Pokaż menu

8 inspirujących starszych ludzi

118 179  
1167   40  

#1. Olive Riley (108 lat): Najstarsza bloggerka na świecie

Kliknij i zobacz więcej!

Uważana za najstarszą bloggerkę na świecie, pochodząca z Australii Olive Riley zaczęła pisać swojego bloga „Życie Riley” w lutym 2007 roku w wieku 107 lat. Jej ostatni post jest datowany na 26 czerwca 2008. Napisała go w domu opieki w miejscowości Woy Woy, w Nowej Południowej Walii. W poście tym narzekała na uporczywy kaszel. Zmarła dwa tygodnie później w wieku 108 lat. Olive Riley zdążyła zamieścić ponad 70 postów, jak również kilka plików wideo na YouTube. Jej blog (albo, jak go sama nazywała,„blob”) został zainspirowany filmem dokumentalnym Michaela Rubbo, który to w 2005 roku stworzył dokument o jej życiu pod tytułem: „All About Olive”.

I ty możesz zostać demonem szos

74 802  
543   17  
Przyznaj, że nawet najbardziej anemiczny i najspokojniejszy motocyklista, w takich kaskach wygląda iście diabelsko! Ba, nawet rowerzysta w takim kasku wzbudzi popłoch na drodze i z łatwością rozpędzi dowolną pielgrzymkę.

Kliknij i zobacz więcej!

Jak u was w pracy wkręca się "młodych"?

103 038  
534   27  
Kliknij i zobacz więcej!Przychodzi taki nowy po szkole, albo z ulicy i zupełnie nie pasuje do ekipy. Każdy szanujący się zawód ma swoje patenty i nieformalne procedury na inicjację i pokazanie zielonym, gdzie ich miejsce w szeregu.

- Na kopalni najpopularniejszym kawałem jest wysłanie "młodego" po "festkopa"
Przychodzi taki na miejsce i mówi po co go przysłano. Wtedy zostaje uprzejmie poinformowany, że to czego szuka znajduje się w najniższej szufladzie regału.
kiedy już się schyla szukając - otrzymuje znienacka to, po co przyszedł...

- Na praktykantach ze średniej szkoły górniczej stosuje prostsze metody:
"Te!!! Weź no to wiadro, idź do magazyniera i niech ci do niego kompresji naładuje".

- W pewnej firmie, której nazwy nie wymienię, nowo przyjęty czasem potrzebuje załatwić jakąś sprawę z kierownikiem, a że ten ostatni bywa nieuchwytny, więc "nowy" zapytuje innych pracowników o numer telefonu kierownika, a oni, z pełnym serdeczności uśmiechem, podają mu ten numer...
Na drugi dzień, ów "nowy" zostaje natychmiast zlokalizowany przez kierownika i pada pytanie: "Dlaczego, w dniu wczorajszym, telefonował pan do mojej żony???".

by pleban2

* * * * *

- Na budowie udało się wysłać młodego po szablon do murowania szybu windy. Faktycznie spytał na bazie o taki szablon.

- Na budowie. Żona właściciela uprzykrzała czas patrzeniem na ręce, rozliczaniem z gwoździ i ścinków krokwi. Majster dał jej zajęcie, dwa wiadra gwoździ do prostowania, które chyba zostały z szalunków.
Tłukła te gwoździe przez dwa dni w poczuciu swojej przydatności.
Spokój był jak nigdy a na koniec dwa wiadra pozornie prostych gwoździ wylądowały w skupie złomu.

by sexi_dziadek_1920

* * * * *

Praktykant. Kumpel do niego:
- Leć do pokoju xx, gościowi padł komputer, a ma coś pilnego do zrobienia.
Numer pokoju xx to akurat numer drzwi kibelka damskiego, 3 piętra niżej.
Młody wraca i zdaje relację, że to chyba pomyłka, bo to kibelek jest.
Kumpel:
- A jaki numer Ci podałem?
- xx.
- Cholera, to wewnętrzny numer tel. tego gościa był, idź pod yy, moja pomyłka.
W ten sposób młody odkrył, że yy to męski kibelek dwa piętra wyżej.

by -uki-

* * * * *

Mnie się raz nowy spytał jak można sprawdzić, które dyskietki są nagrane. Powiedziałem mu, żeby otwierał i sprawdzał po sektorach czy widać jedynki.
Kiedy zaczął to robić, nie wytrzymałem.

by alexunder

* * * * *

Młody przyszedł. A na następny dzień kolega miał przynieść małego kota dla innego kolegi.
Wkręcili młodemu, że jest taki zwyczaj - każdy nowy młody, zgodnie z nazwą slangową, na przyjęcie dostaje kota.
Młody się napalił, przygotował mamę na przyjęcie kota do rodziny, nastał następny dzień.
Był niepocieszony.

by corwin


* * * * *

U mnie chłopaki mają fantazję , mamy zaprzyjaźnioną firmę kilka kroków obok więc czasami wysyłają młodych od nas do nich i vice versa, Przypadków kilka:
- poszedł młody od nas po "klucz bujany" chodził po wszystkich i pytał aż mu ktoś powiedział " sam się bujaj",
- jeden przyszedł po młotek z czujnikiem,
- wiatrak do gilotyny,
- rurkę nurfiego,
- palety stożkowe.

Czasem też zdarzają się polecenia większego -dosłownie- kalibru:
- Imadło kręte (imadło maszynowe ok. 50 kg wagi,niesione w rękach ok. 200m i z powrotem)
oraz mój faworyt - przykładnica do waserwagi - tu biegł sobie chłopak między halami z 3 metrowym kawałem stali o wadze koło 60 kilo , padliśmy kiedy zlany potem wrócił i mówi :
- Chłopaki dajcie mi drugą , bo coś im się widzi ze za mała.

by drty


* * * * *


Spytali, czy umiem otworzyć samochód zapalniczką?
- Nie - odpowiedziałem. - Ale taką zwykłą, plastikową? Nie da się przecież.
- No jak nie, pewnie, że się da. Józek (tak go nazwijmy), ty mu zasłoń oczy, a ja otworzę, potem się zmienimy.
- Ok, powiedział Józek i oczy me zasłonił. Słyszę jakieś stuki, puki, oczy mi się odsłaniają, a samochód otwarty. Myślę "whoa, to nieźle". Tak samo zrobił drugi kolega, podczas, gdy ten pierwszy zasłaniał mi oczy. Samochód również się otworzył, ale zrobiło się coś za wesoło.
Zrozumiałem, jak spojrzałem w lustro, a tam w okolicy oczu pełno sadzy z rury wydechowej.

by lenn_eavy

* * * * *

- Mamy w kuchni piec. Piec jest taśmowy, gazowy, ogólnie szmery bajery z Ameryki. Jeszcze rok temu umawialiśmy się z chłopakami, że jak przyjdzie nowe mięsko, to nagle robimy ogólną panikę, jeden przybiega z wiadrem do nowego i oznajmia w krótkich żołnierskich słowach, że ma przynieść węgiel bo piec przygasa. Nowy jak to zwykle bywało sadził długie susy do piwnicy w poszukiwaniu węgla gdy kucharze tarzali się ze śmiechu. Ale... kiedyś jeden z nowych chciał być kreatywny i w wiaderku przyniósł jakichś nazbieranych deseczek mówiąc ’’’’’’na razie wrzuć to, zaraz przyniosę więcej".

- Kolejnym nieszkodliwym sposobem wdrażania nowych, tym razem kelnerów, jest wysyłanie ich z ciężkimi tacami do stolika, który generalnie nie istnieje. Oczywiście chwilę wcześniej buduje się atmosferę grozy mówiąc, że państwo czekają na swoje dania już trochę długo, są wściekli i żądają głowy kelnera.


- Schodzą u nas spore ilości warzyw. Na przykład 20 kg papryki, 20 kg cebuli i z kolejne tyle pieczarek, pomidorów itp. Oczywiście można to wszystko pokroić na odpowiednich maszynach. Czasem jednak przemilcza się te kwestię przy nowych dając im jeden mały nożyk i bardzo dużo czasu na załamywanie rąk.

by wanderingstar

* * * * *

Na naszego kierownika ds. produkcji mówiliśmy Rumun... oczywiście za jego plecami...
Przyjął się taki jeden "nowy", który miał ksywę Jabcok (nie bez powodu)...
Chciał się czegoś dowiedzieć od kierownika, a że widział go na hali produkcyjnej, zaczął się za nim drzeć:
- Panie Rumunie! Panie Rumunie!
- Co?! Jaki Rumunie?!
- O, przepraszam... Panie kierowniku Rumunie.
- Coooo?!
- No przecież pan się tak nazywa, nie?
- A kto tak panu powiedział?
- Noooo... Ci fachowcy... w palarni...

Oczywiście obydwaj skierowali się w stronę palarni, jednak tam zastali jedynie unoszący się dymek z zagaszonych pospiesznie papierosów...

by czarnuch20

* * * * *

Do mnie zaraz po przyjęciu zadzwonił drugi kierownik i powiedział "ty, skocz no na budowę opieprz Ś. bo tu dzwonią do mnie od inwestora, że się obija"

Jak się dowiedziałem po czasie Ś. był największym furiatem w firmie. Więc spięcie było ostre.

by Aleister

* * * * *

W mojej starej robocie młodych zahukanych operatorów wózków wysyła się do warsztatu utrzymania ruchu żeby naostrzyli widły i napompowali opony w wózku widłowym. Kilku pacjentów zostało nagranych na telefony i nagrania obiegły cały zakład.
Albo daje się im jeszcze bonusowo za zadanie przyniesienie coli - automat widać z daleka ale żaden nowy nie wie ze trzeba obejść prawie cała halę żeby tam trafić.

by Velocet

* * * * *

My z koleżką wkręcaliśmy  "telefonicznie".
Koleżance, która siedziała naprzeciwko mnie, zakleiliśmy głośnik słuchawki czystą etykietą adresową: biała słuchawka i biała etykieta - nic nie widać.
Biegnę na dół i dzwonię na tel. kolegi (nasz "kiero"), który mówi tak głośno, by wkręcana słyszała:
- Tak, tak, oczywiście zajmiemy się tym. Pani opiekunem będzie Pani A. Jej nr to XXXX. Na pewno podpiszemy kontrakt. Dziękuję bardzo za zainteresowanie naszą ofertą, do widzenia.
Za 2 min. dzwonię do koleżanki, która odbiera i oczywiście nic nie słyszy w słuchawce.
W oczach panika! Po chwili ,,klient" dzwoni ponownie i znów nic.
Za kilka minut przychodzi ,,kiero" i wywiązuje się dialog:
[K] - No i co? Dzwoniła do Ciebie babka z firmy XYZ? Mają dużo kasy do wydania.
[A] - Dzwoniła, ale...
[K] - Co "ale"? Żadnych ,,ale"!

Wymiękliśmy, gdy zeszła na dół, by zadzwonić do operatora telefonicznego, żeby zgłosić, iż mamy uszkodzoną linię.

by Hubert77

* * * * *

Dwóch młodych przyszło na zmianę na 6 rano. Sami byli po raz pierwszy. Żart standard. Taśma samoprzylepna na spód myszek optycznych. Wszystkich na sali.

Rano przychodzimy, a tu sajgon. Koledzy pod biurkami. W helpdesku ze trzy zgłoszenia awarii...

by Misiek666

534
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu I ty możesz zostać demonem szos
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najbardziej januszowe teksty, jakie pracownicy słyszeli w sklepie II
Przejdź do artykułu Poranek kobiety i mężczyzny
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Polaków powroty po urlopach - edycja kolejna
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Tatuaż, którego twoja matka by ci nie wybaczyła
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Dramatyczne sceny z życia jaj
Przejdź do artykułu Nie wkurzaj współpracowników

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą